Nikt nie jest z PO, nikt nie jest z PSL

 

      Każdy człowiek - nawet ten, który deklaruje 100-procentową apolityczność - ma swoje poglądy polityczne. Każdy utożsamia się w mniejszym lub większym stopniu z poglądami wyrażanymi przez partię polityczną, czy to taką z lewej czy bardziej z prawej strony sceny politycznej. To naturalne.

 

      Skoro wszyscy mamy jakieś poglądy polityczne, zatem wszyscy popieramy lub nie którąś partię (bo przecież ktoś tą władzę w Polsce sprawuje). Dlaczego więc działacze partyjni na lokalnym, samorządowym podwórku odżegnują się od jakichkolwiek powiązań z własną partią? Skąd bierze się fakt, że nagle przed wyborami powstaje komitet wyborczy o całkiem nowej nazwie?

 

      Przykład: w ostatnich wyborach samorządowych w 2014 roku zarówno na listach do rady powiatu opoczyńskiego, rady miejskiej w Opocznie oraz w wyborach na burmistrza Opoczna właściwie tylko kandydaci Prawo i Sprawiedliwość określili jednoznacznie swoje poglądy.

 

      Gdzie podziali się wszyscy działacze PSL i PO, czyli partii, które w 2014 posiadały parlamentarną większość? Czyżby na terenie powiatu opoczyńskiego nie było żadnych działaczy PO i PSL? Ależ są!

 

      To dlaczego nie kandydowali z list komitetów własnych partii? Odpowiedź jest prosta – nie kandydowali, bo nie chcą być kojarzeni ze skompromitowanymi strukturami oraz liderami, których w rzeczywistości popierają. Bo kto o zdrowych zmysłach zagłosuje na kandydata do rady gminy/powiatu startującego z listy PO, czyli partii odpowiedzialnej za szereg afer, podwyższenie wieku emerytalnego czy zielone światło dla islamskich uchodźców? Czy z listy PSL - ugrupowania znanego z „troski o wieś”, oraz afery taśmowej?

 

      No to zakładamy nowe komitety - nazwane określeniami oczywiście kojarzonymi z miłością i przywiązaniem, nazwy całkiem apolityczne, bo we mgle jak to mówią zwierz tumanieje…

-- 

Tomasz Kopera